22 grudnia 2018

Święta tuż, tuż ;)

Autor: Cinderella - Cindi 0 komentarze
Przed nami kolejne Święta Bożego Narodzenia. Dacie wiarę, jak ten czas szybko leci? Jak przygotowania u Was? Wszystko gotowe, czy opcja last minute?Czekam na komentarze!

U mnie wygląda to trochę inaczej. Z racji skończenia studiów i załatwiania spraw urzędowo-zdrowotnych, mam odrobinę więcej wolnego czasu, niż chociażby rok temu. Mogłam więc dokonać wyboru między dwiema choinkami. Mogłam bo... nie potrafiłam zdecydować. Odbyło się rodzinne głosowanie. Staram się, by atmosfery świątecznej, było jak najwięcej. Z tego też powodu, wygospodarowałam chwilę, by na początku grudnia pojawić się na kiermaszu świątecznym w mojej podstawówce. Ostatnio byłam tam chyba z 15 lat temu! Bardzo lubię takie przedsięwzięcia. Można spotkać znajome twarze, zobaczyć jak zmieniła się szkoła. Kupiłam też parę drobiazgów i... mam zdjęcie z Mikołajem, który był wyraźnie zaskoczony, że usiadłam mu na kolanach :D. Może zdjęcie nie jest najlepszej jakości, ale ważne, że jest.


Na koniec chciałabym złożyć Wam życzenia zdrowych, rodzinnych, ciepłych Świąt Bożego Narodzenia. Bądźmy życzliwi dla siebie, także w internecie. Otwórzmy serca na innych. Wesołych Świąt! Merry Ćhristmas!

25 lipca 2018

Co dało mi moje (niezdrowe) życie?

Autor: Cinderella - Cindi 0 komentarze

Takie momenty w życiu, jak skończenie studiów, skłaniają nas często do pewnego rodzaju podsumowań. Ja też postanowiłam to zrobić, ale nie chcę opowiadać o całym procesie nauki, ale o kwestiach bardziej personalnych.

Będzie to chyba najbardziej osobisty tekst, jaki mógłby się tu pojawić. Mianowicie, od urodzenia borykam się z problemami zdrowotnymi. Nie chcę się wdawać w szczegóły, nie dlatego, że się wstydzę, ale dlatego, że rodzaj choroby nie jest tutaj istotny. Istotne jest raczej pewne zjawisko społeczne, które zauważyłam.

Co ma z tym wspólnego proces nauki? Szkoła, to środowisko społeczne, mało tego, środowisko, które zmieniamy, w różnych okresach życia. To jest nowy początek, który w moim przypadku, zawsze wiąże się z tym, że musze przyzwyczaić się do reakcji ludzi na to, że moje życie wygląda trochę inaczej. A rówieśnicy muszą przyzwyczaić się do mnie. Może to trochę mało miarodajne, ale dla łatwego rachunku, podzielmy ich na pół. Pierwsza połowa robi to bez problemu, nawet jeśli mnie nie lubi, to np. z powodu charakteru, nie zdrowia. Druga, wytyka palcami bo… w moim przekonaniu nikt jej nie nauczył integracji.

W tej drugiej grupie rówieśniczej, są też ci, którzy podejrzewają. Podejrzenia te, wiążą się jeszcze z trzecią, całkiem odrębną grupą – nauczycielami. I tutaj też mamy dwie grupy, jeśli chodzi o stosunek rówieśników – jedni myślą, że Ci niepełnosprawni będą traktowani ulgowo w procesie nauki, choć tego typu opinii na szczęście jest mało. I drudzy, którzy twierdzą, że ci z problemami zdrowotnymi, są powiedzmy bardziej lubiani. Tę drugą kwestię, chciałabym poruszyć szerzej.

Nie ma co ukrywać, że tego zjawiska nie ma. Przez swoje problemy zawsze wyróżniałam się na tle klasy. Ten stosunek zawsze będzie inny, różny, nauczyciele są tu wyjątkową grupą, mającą jakieś doświadczenie w tym względzie. A co z rówieśnikami? Jedna z moich znajomych często mówi: Ty to masz zawsze takie fajne kontakty z nauczycielami/profesorami. Uogólniam, ale wiadomo o co chodzi. Tylko, że trzeba sobie uzmysłowić pewne rzeczy. Po pierwsze, to nigdy nie był mój wybór. Wynikało to z tego, co napisałam wcześniej. Po drugie, skoro już ktoś próbuje mi ułatwić życie, jest dla mnie życzliwy, powinnam odwzajemnić się tym samym. Nie mylić tego z litością! Na szczęście jestem już na takim etapie życia, że potrafię odróżnić litość od sympatii. Wystarczy, że na pierwszy plan w relacjach wyjdzie nie zdrowie, ale np. jakieś osiągniecia. No i po trzecie: ludzie są różni. Każda sytuacja jest inna. No i umówmy się. W szkole jesteśmy dziećmi. Nauczyciele zawsze będą w jakimś stopniu opiekuńczy. Jeżeli natomiast będziemy oczekiwać jakiejś partnerskiej relacji na uczelni, między wykładowcą, a studentem, możemy się rozczarować. To już całkiem inna relacja -mentor – uczeń. Zresztą w szkole też tak może być. Wystarczy, że trafimy na nauczyciela z pasją. Ja trafiłam, więc może nie jestem do końca obiektywna.

Czemu miał służyć ten artykuł? Może trochę nauce integracji. Przede wszystkim jednak, chcę odpowiedzieć na pytanie tytułowe: Co dało mi moje (nie)zdrowe życie? Kontakty z wspaniałymi ludźmi, które bez życia w takim kształcie, mogłyby się nigdy nie wydarzyć.

I już na koniec. Odebrałam niedawno dyplom. Suplement zawiera wykaz wiedzy, umiejętności, kompetencji społecznych. Czy faktycznie je nabyłam, czy będę umiała je wykorzystać? Dopiero się okaże. Dla mnie to ważne, ale nie najważniejsze. Ważniejsi w życiu zawsze są ludzie.



3 lipca 2018

Z sukcesem trzeba umieć żyć

Autor: Cinderella - Cindi 0 komentarze
Oglądałam ostatnio powtórkę serialu "Sąd rodzinny" (Teraz patrzę na to z dużym dystansem, ale w czasach kiedy był on popularny - moje czasy gimnazjalne, byłam bardzo zakręcona na jego punkcie - notabene chciałam wtedy zostać sędzią, tak jak bohaterka drugiego takiego paradokumentu - Anna Maria Wesołowska. Niestety, panicznie boję się podcinania żył, np. na filmach, więc nie bardzo się nadaję). Toczy się rozprawa chłopaka oskarżonego o to, że pobił swojego młodszego brata, bo ten dostał się do wyższej ligi piłkarskiej. 16 - latek okazuje się niewinny, w uzasadnieniu wyroku sędzia mówi jednak do obydwu braci: "Z sukcesem trzeba umieć żyć - zawsze znajdą się ci, co będą zazdrościć".

Oczywiście, powiecie, że to tylko serial. Ja też tak uważam. Tym niemniej skłonił mnie do napisania tego postu, bo ten temat chodził już za mną od jakiegoś czasu.

„Jak ja cię podziwiam!”

Pewnie spotkaliście się nieraz z taką sytuacją. Obraliście sobie jakiś cel, konsekwentnie do niego dążycie. Idzie wam raz lepiej, raz gorzej. Inni ciągle mają „pod górkę”, więc proszą Was o pomoc. Zgadzacie się, bo przecież czemu nie, trzeba pomagać, dzielić się wiedzą doświadczeniem. W zamian dostajecie kopa do działania w postaci miłych słów „ Ja cię podziwiam, gratuluję, podejmujesz dobre decyzje, masz się fajnie”. Tylko czy to zawsze jest motywacyjne i miłe? Niestety, tak nam się tylko wydaje.

„Czemu nie robisz tego, co ja?”

Nagle sytuacja zmienia się diametralnie. Komuś wiedzie się już lepiej, ale obiera inną strategię. A co za tym idzie, zmienia się jego stosunek do Ciebie. Nie jesteś już osobą godną podziwu, bo skupiasz się na jednej rzeczy. A przecież można robić wiele rzeczy na raz, to jest dopiero wyczyn! Reszta robi jedno, co w tym wspaniałego?! Ja robię więcej! Czemu nie robisz tego co ja. (co powinniście odczytać jako: jestem osobą godną naśladowania)
Nie zrozumcie mnie opacznie. Nie widzę w tym nic złego, że ktoś podejmuje się wielu aktywności. Ja sama PODZIWIAM takie osoby. Tylko, moim zdaniem, trzeba mierzyć siły na zamiary. Bo jeśli robimy to, tylko po to, żeby udowodnić coś komuś (zastanawiam się co), - że jesteśmy lepsi?! Prawdopodobnie z wszystkich planów, nic nie wyjdzie. Proszę, pamiętajcie, że nasze życie jest NASZE i mamy prawo nim kierować, tak jak chcemy, a nie mamy prawa narzucać i potępiać innych, że wybrali inaczej.

„ Ja ci zazdroszczę?  W życiu!”

Wiecie co jest w tym najgorsze? Osoby, które ni z tego, ni z owego zaczęły Was krytykować, nigdy się nie przyznają, że robią to, np. z zazdrości czy z zawiści Dlaczego? Nie potrafię odpowiedzieć. Mało tego, każdy taki zarzut jest odwracany przeciwko Wam. To może Wy zazdrościcie? Może to Wam uderzyła woda sodowa do głowy? Klasyczny mechanizm wyparcia.

„Kiedyś mnie rozumiałaś!” Na pewno?

Może Wam się wydawać, że ja atakuję teraz wszystkich wokół. Prawda jest jednak taka, że ten post, to w dużej mierze mój rachunek sumienia. Biję się tutaj w piersi, bo wolałam mówić, że ktoś podjął dobrą decyzję, żeby się nie kłócić i mieć święty spokój. Byłam uległa, bałam się swojego zdania. Teraz wyszłam ze strefy komfortu pod roboczym tytułem „Wolę, żeby mnie wszyscy lubili”. Już parę osób mówi, że się zmieniłam, stałam się „za mądra”. Nie, po prostu dojrzałam do przedstawiania swojego stanowiska. Przyznaję, wiąże się to z tym, że często się denerwuję, przejmuję, powiem o jedno słowo za dużo. Jeszcze dużo do przepracowania przede mną.

Bierzmy życie w swoje ręce!


Ja wiem, że podjęłam dobrą decyzję, poświęcając całą swoją energię jednej sprawie, Jestem ogromnie dumna ze swojej pracy magisterskiej. Choć ważniejsze dla mnie, zawsze były szczere ludzkie słowa, ta praca i dyplom, który niedługo odbiorę, jest wymiernym dowodem mojej ciężkiej pracy. Podsumowując: wyznaczajcie sobie cele, takie, które przyniosą efekty. Nie wszystkim się to spodoba, Nie każdy to zrozumie, ale też nikt nie zabierze,




 

Cinderella-Cindi Copyright © 2010 Design by Ipietoon Blogger Template Graphic from Enakei