Oglądałam
ostatnio powtórkę serialu "Sąd rodzinny" (Teraz patrzę na to z dużym
dystansem, ale w czasach kiedy był on popularny - moje czasy gimnazjalne, byłam
bardzo zakręcona na jego punkcie - notabene chciałam wtedy zostać sędzią, tak
jak bohaterka drugiego takiego paradokumentu - Anna Maria Wesołowska. Niestety,
panicznie boję się podcinania żył, np. na filmach, więc nie bardzo się nadaję).
Toczy się rozprawa chłopaka oskarżonego o to, że pobił swojego młodszego
brata, bo ten dostał się do wyższej ligi piłkarskiej. 16 - latek okazuje się
niewinny, w uzasadnieniu wyroku sędzia mówi jednak do obydwu braci: "Z
sukcesem trzeba umieć żyć - zawsze znajdą się ci, co będą zazdrościć".
Oczywiście,
powiecie, że to tylko serial. Ja też tak uważam. Tym niemniej skłonił mnie do
napisania tego postu, bo ten temat chodził już za mną od jakiegoś czasu.
„Jak
ja cię podziwiam!”
Pewnie
spotkaliście się nieraz z taką sytuacją. Obraliście sobie jakiś cel, konsekwentnie
do niego dążycie. Idzie wam raz lepiej, raz gorzej. Inni ciągle mają „pod
górkę”, więc proszą Was o pomoc. Zgadzacie się, bo przecież czemu nie, trzeba
pomagać, dzielić się wiedzą doświadczeniem. W zamian dostajecie kopa do
działania w postaci miłych słów „ Ja cię
podziwiam, gratuluję, podejmujesz dobre decyzje, masz się fajnie”. Tylko czy to
zawsze jest motywacyjne i miłe? Niestety, tak nam się tylko wydaje.
„Czemu
nie robisz tego, co ja?”
Nagle
sytuacja zmienia się diametralnie. Komuś wiedzie się już lepiej, ale obiera
inną strategię. A co za tym idzie, zmienia się jego stosunek do Ciebie. Nie
jesteś już osobą godną podziwu, bo skupiasz się na jednej rzeczy. A przecież
można robić wiele rzeczy na raz, to jest dopiero wyczyn! Reszta robi jedno, co
w tym wspaniałego?! Ja robię więcej! Czemu
nie robisz tego co ja. (co
powinniście odczytać jako: jestem osobą godną naśladowania)
Nie
zrozumcie mnie opacznie. Nie widzę w tym nic złego, że ktoś podejmuje się wielu
aktywności. Ja sama PODZIWIAM takie osoby. Tylko, moim zdaniem, trzeba mierzyć
siły na zamiary. Bo jeśli robimy to, tylko po to, żeby udowodnić coś komuś
(zastanawiam się co), - że jesteśmy lepsi?! Prawdopodobnie z wszystkich planów,
nic nie wyjdzie. Proszę, pamiętajcie, że nasze życie jest NASZE i mamy prawo
nim kierować, tak jak chcemy, a nie mamy prawa narzucać i potępiać innych, że
wybrali inaczej.
„
Ja ci zazdroszczę? W życiu!”
Wiecie
co jest w tym najgorsze? Osoby, które ni z tego, ni z owego zaczęły Was
krytykować, nigdy się nie przyznają, że robią to, np. z zazdrości czy z zawiści
Dlaczego? Nie potrafię odpowiedzieć. Mało tego, każdy taki zarzut jest
odwracany przeciwko Wam. To może Wy zazdrościcie? Może to Wam uderzyła woda
sodowa do głowy? Klasyczny mechanizm wyparcia.
„Kiedyś
mnie rozumiałaś!” Na pewno?
Może
Wam się wydawać, że ja atakuję teraz wszystkich wokół. Prawda jest jednak taka,
że ten post, to w dużej mierze mój rachunek sumienia. Biję się tutaj w piersi,
bo wolałam mówić, że ktoś podjął dobrą decyzję, żeby się nie kłócić i mieć
święty spokój. Byłam uległa, bałam się swojego zdania. Teraz wyszłam ze strefy
komfortu pod roboczym tytułem „Wolę, żeby mnie wszyscy lubili”. Już parę osób
mówi, że się zmieniłam, stałam się „za mądra”. Nie, po prostu dojrzałam do
przedstawiania swojego stanowiska. Przyznaję, wiąże się to z tym, że często się
denerwuję, przejmuję, powiem o jedno słowo za dużo. Jeszcze dużo do
przepracowania przede mną.
Bierzmy
życie w swoje ręce!
Ja
wiem, że podjęłam dobrą decyzję, poświęcając całą swoją energię jednej sprawie,
Jestem ogromnie dumna ze swojej pracy magisterskiej. Choć ważniejsze dla mnie,
zawsze były szczere ludzkie słowa, ta praca i dyplom, który niedługo odbiorę,
jest wymiernym dowodem mojej ciężkiej pracy. Podsumowując: wyznaczajcie sobie
cele, takie, które przyniosą efekty. Nie wszystkim się to spodoba, Nie każdy to
zrozumie, ale też nikt nie zabierze,